Pierwszego posta dedykuję przyprawie, która sprawiła, że blog fizycznie powstał :)
Tytułem wstępu jest ona średnio ostrą przyprawą z Azji. Korzeń kurkumy jest podobny do imbiru, a po zmieleniu jest żółtym proszkiem, który jest łatwo dostępny i tani.
Osobiście używam jej ze względu na działanie silnie przeciwzapalne i oczyszczające krew.
Zwykle była obowiązkowym składnikiem moich zup.... do momentu kiedy nie spróbowałam kurkumowej pasty z mlekiem i miodem :)
- Wykorzystałam 2 opakowania kurkumy w proszku (wyszło ok. 1/3 szklanki proszku)
- Zalałam to 2/3 szklanki przefiltrowanej wody
- Na małym ogniu się wszystko gotowało przez 10 minut (czasami przemieszałam, żeby proszek się nie przypalił)
- Początkowo rzadki płyn zmienia się w gęsty krem.... I gotowe
Do szklanki mleka (lub inny napój jaki lubicie) dodajemy max 1 łyżeczkę pasty kurkumowej. Jeśli damy więcej pasty będzie drapać w gardło, no chyba, że ktoś lubi takie ostre...
Podczas gotowania uwalnia się cała masa olejków eterycznych. Pachnie dziwnie, ale z mlekiem i miodem jest już lepiej. Napój przepyszny, no i rzecz jasna zdrowie w czystej postaci :)
Po przełożeniu do wyparzonego słoiczka, w lodówce może stać miesiąc.