HISTORIA
Historia może i długa, ale wiem, że są wielbiciele takich opowiastek, więc serwuję historię (chyba) najsłynniejszej nalewki :)
"...W
1505 roku brat Bernardo Vincelli wraz z innymi włoskimi mnichami, przybył z
Monte Cassino do opactwa Fécamp w Normandii. Już wtedy był znany
ze swych umiejętności w dziedzinie przywracania zdrowia chorym.
Sprowadzając ich, ówczesny opat Boyer chciał przywrócić swemu
klasztorowi dawną sławę.
Pięć
lat później, w 1510 roku Bernardo opracował kolejną recepturę
leczniczego napoju, składającą się z ziół i korzeni zalewanych
rumem. Był on określany mianem „cordial”, czyli środek
wzmacniający, nasercowy. Pierwotnie był produkowany z roślin
zbieranych nad brzegiem morza, dzięki czemu zawierał cenny dla
zdrowia jod. Ten „cudowny napój”, jak go początkowo określano,
służył do leczenia chorych, ale szybko zyskał uznanie również
ze względu na swe walory smakowe. Według tradycji, pierwszy mnich,
który go skosztował miał wykrzyknąć z zachwytu: „Deo optimo
maximo!" (Bogu najwyższemu chwała!)..."
Do
dziś na butelkach jest skrót DOM.
"...Benedyktyni
z Fécamp produkowali go przez blisko 300 lat, aż do wybuchu
Rewolucji, kiedy to klasztor został spustoszony, a zakonnicy
rozproszeni. Ostatni z mnichów opuszczających opactwo powierzył
najcenniejsze dzieła z biblioteki Prosperowi Couillard, miejskiemu
urzędnikowi. Księgi znalazły się więc w jego zbiorach
rodzinnych, lecz manuskrypt Bernarda nie budził niczyjego
zainteresowania – leczniczy napój zniknął na prawie 70 lat.
Dopiero w roku 1863 spokrewniony z Couillardem Alexandre le Grand,
handlarz win, znawca alkoholi i przedstawiciel starego rodu z Fécamp,
odnalazł rękopis Vincellego – 600 stron zapisanych pismem
gotyckim, w różnych językach. Ostatnia część księgi zawierała
przepisy na preparaty lecznicze. Odczytanie i zrozumienie wiadomej
receptury zajęło mu blisko rok. W jej skład wchodziło ok 40 ziół
i korzeni, m.in. kardamon, mięta, melisa, arcydzięgiel, kolendra,
hyzop, wanilia, szafran. Dysponując nowoczesną wiedzą na temat
produkcji alkoholi, zmodyfikował przepis, czyniąc z leczniczego
eliksiru wysokiej klasy trunek, który miał konkurować z
najlepszymi markami: „Likier mnichów benedyktyńskich z opactwa
Fécamp”, w skrócie – Bénédictine (polska nazwa: Benedyktyn, z
czasem przyjęła pierwotną żeńską formę: Benedyktynka)..."
"...Pierwotna
receptura Benedyktynki Vincellego w różnych opactwach podlegała
konfrontacji z doświadczeniem medycznym miejscowych braci lekarzy i
aptekarzy i z cenionymi przez nich ziołami. W konsekwencji receptura
ulegała modyfikacji: niektóre zioła zastępowano innymi, kolejne
dodawano uzyskując rozszerzone i wzmocnione działanie oraz
wpływając na finalny smak i aromat. W konsekwencji w różnych
klasztorach powstały znacznie różniące się od siebie wersje tego
specyfiku.
W
tej tradycji zakorzeniona jest także lubińska Benedyktynka, oparta
na 21 składnikach ziołowych, wciąż posiadająca zdecydowanie
leczniczy charakter. Jej działanie ukierunkowane jest przede
wszystkim na dolegliwości i schorzenia układu pokarmowego (bóle,
niestrawności, nieżyty, stany zapalne, wzdęcia, zgagę, itp.), ale
doskonale spisuje się także jako środek wspomagający trawienie,
wzmacniający, rozgrzewający, uspokajający, kojący migrenę i
polepszający sen..." [http://www.benedyktynka.pl/]
JEDNA Z WIELU RECEPTUR :)
Składniki:
1 litr wódki
300 g cukru
Suszone zioła:
6 g kolendry
3 g jałowca
3 g kminku
3 g czarnuszki
3 ziarnka pieprzu czarnego
1 goździk
0,5 g anyżu
1 g mięty
1,5 g majeranku
0,5 g szafranu
5 g korzenia arcydzięgiela
Wykonanie:
- zioła wsypać do szklanego słoja - zalać wódką, szczelnie zamknąć i odstawić na 3 tygodnie
- przefiltrować nalewkę przez gazę
- w osobnym garnku zrobić syrop cukrowy (podgrzać cukier z małą ilością wody do całkowitego rozpuszczenia się) i przestudzić
- nalewkę połączyć z syropem i odstawić na tydzień
- ponownie przefiltrować płyn przez gazę
- rozlać do butelek na conajmniej 2 - 3 lata
- niecierpliwi po miesiącu mogą się delektować