Lawenda zwykle kojarzy się z zapachem do szafy :/ Mi się kojarzy z pszczołami (odpowiednia odmiana jest mega miododajna), a od teraz będzie się kojarzyła z syropem do herbaty :)
Możemy iść na łatwiznę i susz lawendowy po prostu zalać wrzątkiem lub gorącym mlekiem (1 łyżka suszu / szklankę). Możemy też zrobić intrakt/nalewkę, ale nie chcę Was rozpić (było wino z mniszka, intrakt z kasztanowca i orzechówka - na razie wystarczy :)
...ale nie pójdziemy na łatwiznę i zrobimy coś bardziej zaawansowanego...
- 2 łyżki suszonej lawendy (jeśli używacie świeżych ziół to zwykle dajemy 2-3 razy więcej niż suszonych - dotyczy to wszystkich ziół) i pół laski wanilii lub 1 łyżka ekstraktu waniliowego (to sobie kupcie, przydaje się) zalewamy szklanką wrzątku - po 20 minutach przecedzamy
- dodajemy pół szklanki cukru (1 szklanka dla uzależnionych od cukru :) i 1 łyżeczkę soku z cytryny (żeby był zachowany ładny kolor)
- wekujemy i na zimę do herbatki jak znalazł, obok oczywiście syropu z bzu :)